sobota, 30 lipca 2016

Co nowego? #1

Nie samymi książkami człowiek żyje (nawet książkoholik), więc raz na jakiś czas będę pokazywać wam, co się u mnie działo.

Jestem studentką, a więc obecnie mam wakacje. Wiadomo, że chcę odpocząć od nauki, ale nie chcę zmarnować całych trzech miesięcy na nicnierobienie, bo to staje się nudne już po dwóch dniach. Postanowiłam, że w tym roku postaram się trochę pozwiedzać bliższe i dalsze okolice. Moim pierwszym celem stał się Śląski Ogród Zoologiczny, do którego wcale nie mam tak blisko, bo jakieś 150km. Do Katowic dotarłam pociągiem (Hura! Uwielbiam podróżować pociągami), a potem autem do Chorzowa.


Ogród jest ogromny i mieszka w nim mnóstwo zwierząt. Bardzo łatwo się zgubić, dlatego polecam korzystanie z map. Chociaż z nimi też może być ciężko czego jestem doskonałym przykładem - nie udało mi się trafić do słoni, czego bardzo żałuję. Nie było też kangurów, nie wiem dlaczego. Ale za to mogłam cieszyć się widokiem sów, które są moimi ulubionymi zwierzętami. Wycieczkę do zoo zakończyłam wcześnie, bo zaczęło się robić trochę tłoczno, czego strasznie nie lubię. Z drugiej strony świadczy to o tym, że nie tylko ja doceniam uroki Śląskiego Zoo.
Wracając do tematów bliższych temu blogowi, udało mi się wygrać konkurs organizowany na blogu Kot w Bookach. Nagrodą była prześliczna torba (w której oczywiście będę nosić książki) oraz zakładki, które na pewno wykorzystam, bo swoje często gdzieś gubię.

Sama zastanawiałam się nad zorganizowaniem jakiegoś konkursu, ale doszłam do wniosku, że jeszcze na to za wcześnie. Wątpię, czy w chwili obecnej ktokolwiek wziąłby w nim udział. Dajcie znać, co myślicie o tym pomyśle.

Tak właśnie w ogromnym skrócie wyglądał mój lipiec. A co ciekawego działo się u was?

***
Ogłoszenie
W najbliższym tygodniu wyjeżdżam na wakacje, więc na blogu nie będą się pojawiać nowe wpisy.

czwartek, 28 lipca 2016

"Uratuj mnie" Jennifer Echols


Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jakie to uczucie obudzić się i nie pamiętać większości z tego, co wydarzyło się poprzedniego dnia? Zoey nie musiała się zastanawiać, po prostu jej się to przydarzyło. Po wypadku samochodowym miała problem ze zrozumieniem, co właściwie się stało, a wszyscy jej znajomi zachowują się jakby obejmowała ich jakaś dziwna zmowa milczenia. Na domiar złego idealny chłopak się do niej nie odzywa, a znany z przebywania w poprawczaku i licznych bójek Doug nie chce dać jej spokoju. Czy dziewczynie uda się poznać prawdę?

Byłam przekonana, że fabuła tej książki będzie pełna wydarzeń, zaskakujących zwrotów akcji, a całość będzie po prostu poszukiwaniem odpowiedzi. Niestety tak nie było. W istocie książka była nudna, dłużyła się, nie mogłam doczekać się końca nawet jeżeli tajemnica miałaby pozostać nierozwiązana. Obawiam się, że jest to zasługa zbyt wielu opisów uczuć i pierwszoosobowej narracji. Autorka pragnęła przedstawić całą historię oczami Zoey, co sprawiło, że wydarzenia były przedstawiane niezgodnie z chronologią przez co ciężko było zrozumieć, co było najpierw, a co potem. Przeskoki w ciągu wydarzeń nie były w żaden sposób graficznie wyszczególnione przez co naprawdę ciężko się czytało. Ciężko mi także uwierzyć w istnienie opisywanych bohaterów. Byli oni bardzo stereotypowi - zapatrzony w siebie futbolista Brandon, ojciec mający romans z kobietą prawie w wieku swojej córki oraz uważany przez wszystkich za chuligana wrażliwy Doug. Biorąc pod uwagę stereotypowych bohaterów, od razu można przewidzieć zakończenie - będzie równie stereotypowe, od razu wiadomo kogo wybierze główna bohaterka. Zoey zdecydowanie nie będzie należeć do moich ulubionych książkowych bohaterów. Może autorka postawiła sobie za cel, żebyśmy nigdy nie polubili tej bohaterki? Jeśli tak to brawa, bo zdecydowanie jej się udało. Zoey jest kolejną naiwną nastolatką, w dodatku całkowicie bezmyślną. Zastanawiam się czasem, dlaczego wszystkie nastolatki w literaturze muszą takie być, przecież w rzeczywistości wcale tak nie jest.

"Uratuj mnie" to jedna z tych książek, których przeczytania żałuję. Nie wzniosła niczego do mojego życia. Nie potrafię zrozumieć jej fenomenu. Nawet nie potrafię znaleźć żadnej grupy docelowej, której książka mogłaby się spodobać. Jestem zdecydowanie na nie.

Tytuł: Uratuj mnie
Autor: Jennifer Echols
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 2/10

wtorek, 26 lipca 2016

"Świat według Vanessy" Kararzyna Majgier


Czytałam recenzje tej książki, kiedy była ona jeszcze nowością, czyli w 2012 roku. Obiecałam sobie wtedy, że ją przeczytam. Nie spodziewałam się, że zajmie mi to aż tyle czasu.

Vanessa jest siedemnastolatką pozbawioną ambicji. Swój czas wolny poświęca na czytanie gazet lub wizyty w galeriach handlowych. Zaczyna się to zmieniać, kiedy poznaje swoją sąsiadkę - elegancką, starszą panią, która z własnej woli pozbyła się telewizora, co dla Vanessy jest czymś niewyobrażalnym. Powoli zaczynają znajdować wspólny język i spędzają razem coraz więcej czasu.

Fabuła tej książki jest bardzo ciekawa, jak na książkę dla nastolatek. Pojawia się wiele wątków, refleksji czy nietypowych sytuacji. Wszystko opisywane jest prostym językiem, ponieważ narratorka, którą jest główna bohaterka, opowiada swoją historię w formie gazety. Jest to bardzo ciekawy zabieg, który sprawia, że całość czyta się bardzo szybko. Jest tak także dlatego, że historia Vanessy jest pełna dialogów i akcji. Śmiało mogę powiedzieć, że książka czyta się sama. Bardzo polubiłam jej bohaterów i choć Vanessa cały czas irytowała mnie swoją naiwnością i krótkowzrocznością, to pod koniec lektury zdołałam polubić nawet ją. Moją ulubioną bohaterką była oczywiście sąsiadka Vanessy. Przypominała mi trochę mistrzów, którzy w fantastyce uczą bohaterów, jak pokonać zło, tyle tylko, że ona uczyła jak żyć i walczyć o siebie. Chciałabym mieć taką sąsiadkę. Kto wie może mam, tylko jeszcze o tym nie wiem. Jeśli chodzi o mamę Vanessy to zdecydowanie miałam jej dość. Było mi przykro, że nikt nie wierzy w sukces głównej bohaterki, a wszyscy poza starszą panią podcinają jej skrzydła. Na uwagę zasługuje także zakończenie, ponieważ jest to zakończenie otwarte. Każdy może sam wymyślić sobie dalszy ciąg, dzięki czemu nie dostaliśmy kolejnego nudnego happy endu (hurra!). 

Podsumowując, "Świat według Vanessy" to bardzo dobra książka młodzieżowa. Zdecydowanie polecam ją odbiorcom w wieku głównej bohaterki lub młodszym, bo starsi na pewno zauważą, jak naiwna jest w niektórych momentach. Mimo tego bardzo miło spędziłam z nią czas. Jest jedną z tych książek, które przywracają wiarę w ludzi, w ich zmianę i lepsze jutro. 

Tytuł: Świat według Vanessy
Autor: Katarzyna Majgier
Wydawnictwo: Akapit Press
Ocena: 5/10

niedziela, 24 lipca 2016

Szał zakupów - Bonito

Nie raz i nie dwa kupowałam książki przez internet, a jednak zawsze pojawiają się w mojej głowie te same pytania: czy książki w ogóle przyjdą? czy będą w dobrym stanie? ile będę czekać na przesyłkę? Zazwyczaj kończy się to tak, że wolę zapłacić te kilka złotych więcej w sklepie stacjonarnym, ale za to mam pewność, że książki będą w idealnym stanie i że w ogóle będą. Co innego byłoby, gdyby istniało miejsce, w którym można by było przeczytać wiarygodne opinie na temat poszczególnych sklepów internetowych i stacjonarnych. Jeśli także macie podobne problemy to przychodzę wam na pomoc z serią wpisów "Szał zakupów", w której będę opowiadać o moich wrażeniach z zakupów w poszczególnych sklepach. Będę oceniać w czterech kategoriach: cena, czas dostawy, sposób zapakowania oraz stan książek.

Przedmiot zakupu

W Bonito kupowałam trzy książki - "Anioł burz", "Nevermore. Otchłań" i "Plaga samobójców".

Cena

Nie będę ukrywać, że to właśnie ten aspekt skłonił mnie do zaryzykowania zakupem książek z niesprawdzonej strony. Na tych trzech książkach w porównaniu do stacjonarnej księgarni zaoszczędziłam 21 zł, za co mogę kupić kolejną książkę.

Czas dostawy

Wybrałam najtańszą opcję, więc nie spodziewałam się szybkiej dostawy. Muszę jednak zaznaczyć, że zostałam zaskoczona i to zdecydowanie na plus, bo książki pojawiły się w Kiosku Ruchu po dwóch dniach.

Sposób zapakowania

Książki były zapakowane do kartonowej paczki, niestety bez żadnej folii bąbelkowej ani niczego, co mogłoby je ochronić przed uszkodzeniem. W paczce znalazło się potwierdzenie zakupu.

Stan książek

Ogólny stan oceniam na bardzo dobry, choć jedna z książek miała delikatnie zagięty róg. Wydaje mi się, że jest to raczej efektem braku zabezpieczenia przesyłki niż wydaniem takiej książki z magazynu. Wada jest jednak na tyle niewidoczna, że właściwie nie będę uznawać jej za wadę.

Ogólna ocena

Podsumowując wszystkie wyżej wymienione aspekty mogę śmiało polecić tą księgarnie internetową. Głównie ze względu na ceny (ale to należy sprawdzać indywidualnie w odniesieniu do konkretnych książek, które chcecie kupić) oraz ekspresową wysyłkę.

W liczbach

Cena: 5/5
Czas dostawy: 5/5
Sposób zapakowania: 3/5
Stan książek: 4/5
Ogólnie: 17/20

A jakie są wasze doświadczenia z księgarnią internetową Bonito?

piątek, 22 lipca 2016

"Say it" Paula Bartosiak


Książki młodzieżowe mają swoich zwolenników i przeciwników. Jeszcze do wczoraj uważałam, że czytanie ich nie będąc nastolatkiem jest po prostu stratą czasu. Czułam, że jestem ponad miłosnymi dramatami, które zazwyczaj były wyborem między bad boyem i tym dobrym i kończyły się wyborem tego złego. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Dlaczego zmieniłam moje stanowisko w tej sprawie? Bo przeczytałam "Say it" Pauli Bartosiak.

Natt jest szarą myszką, która tkwi w cieniu swojej popularnej i pięknej siostry. Sytuacja zmienia się, kiedy na jedną z imprez przychodzi umalowana i ubrana w ciuchy siostry. Nagle okazuje się, że może być równie popularna jak ona, a w jej otoczeniu zaczyna pojawiać się coraz więcej chłopaków. Przed dziewczyną pojawiają się pierwsze miłosne (i nie tylko miłosne) wybory.

Fabuła tej książki jest wbrew pozorom czymś znacznie więcej niż kolejną miłosną historyjką. Autorka porusza w swojej książce wiele różnych wątków i wszystkie są bardzo ciekawe. Bardzo chętnie poznałabym je jeszcze lepiej w jakimś prequelu albo sequelu. Głównym wątkiem jest jednak ten romantyczny, który doprowadzał mnie czasem do szału. Staram się zrozumieć, że to książka dla nastolatek i że dla nich ideałem jest bad boy, ale litości ten chłopak nie był bad boyem tylko osobą niezrównoważoną (a może nawet chorą) psychicznie. Kilka razy miałam wręcz ochotę skrzyczeć bohaterkę za to, że jest taka naiwna i krótkowzroczna, ale dzięki temu była bardziej prawdziwa, bo takie bywają nastolatki zakochane po raz pierwszy. Irytowało mnie także to, że po przemianie nagle Natt miała chłopaków na pęczki, tak więc rada do wszystkich dziewczyn, jeżeli też tak chcecie to wystarczy pomalować usta czerwoną szminką i ubrać się wyzywająco.

Strasznie ciężko jest mi podsumować "Say it". Z jednej strony widzę w niej naprawdę dużo wad, ale z drugiej nie mogę zaprzeczyć temu, że przeczytałam ją w jeden dzień praktycznie bez żadnej przerwy. Wszystkie dramaty przeżywałam tak mocno, jakby dotyczyły mojej przyjaciółki albo mnie samej. A to wszystko jeszcze zanim dotarłam do 400 strony, bo w tym momencie okazało się, że autorka chce nas czegoś nauczyć - bezinteresownej pomocy, przeciwstawienia się stereotypom i walki do końca o to, co chce się osiągnąć. Nie będę was zachęcać ani zniechęcać, sami zdecydujcie, czy chcecie przeczytać książkę po której macie totalny mętlik w głowie i nie jesteście w stanie przestać myśleć o jej bohaterach. Oczywiście nie jest to książka idealna, ale wiecie, żadna nie jest.

Tytuł: Say it
Autor: Paula Bartosiak
Wydawnictwo: Novae Res
Ocena: 7/10

środa, 20 lipca 2016

"Hollywood" Charles Bukowski

Skromna symulacja świateł jupiterów
Słyszałam wiele różnych komentarzy na temat twórczości Bukowskiego i dlatego postanowiłam sprawdzić o co tyle szumu. Pierwsze zetknięcie z autorem nie było zbyt udane, o czym możecie przeczytać tutaj, ale mimo tego postanowiłam dać mu jeszcze jedną, ostatnią szansę.

Chinaski to znany pisarz, a przy okazji (jak przystało na bohatera książki Bukowskiego) po prostu pijak. Po latach spędzonych na piciu, ćpaniu i pisaniu upomina się o niego wielki świat. Hollywood chce, żeby napisał scenariusz filmowy. Hank nie ma na to najmniejszej ochoty, ale w końcu daje się przekonać. 

Już drugi raz fabuła stworzona przez Bukowskiego po prostu mnie nudzi. Pisanie scenariusza i tworzenie filmu nie jest zbyt dobrym pomysłem na powieść. Może gdyby jeszcze była w nim jakaś akcja, ale niestety jej nie ma. Znowu mamy jedynie picie i ćpanie, ale tym razem obeszło się chociaż bez wulgarności za co jestem niezmiernie wdzięczna. Powieść miała opisywać życie w Hollywood? Jeśli tak rzeczywiście jest to nie zazdroszczę ani aktorom ani twórcom. 

Bohaterowie tej powieści niesamowicie mnie irytowali. Chinaski, który rzekomo uważał się za lepszego od ludzi z Hollywood, stał się tak naprawdę jednym z nich. Premiera i limuzyna dla żartu? Raczej marna próba wytłumaczenia się z zachowania, które rzekomo się potępia i wyśmiewa. Sara (mówiąca przy każdej okazji o tym, że to dzięki zdrowej diecie Hank wciąż tak dobrze się trzyma) mogłaby z powodzeniem konkurować z Chinaskim o tytuł najbardziej irytującego bohatera powieści. Mamy oczywiście jeszcze więcej postaci, ale żadna z nich nie wzbudziła sympatii, co najwyżej politowanie.

Styl pisania mnie nie zaskoczył. Wiedziałam, że będzie bardzo prosto i bez zbędnych środków stylistycznych. Jedyny element, który zrobił na mnie wrażenie to brak wulgarności, bo po poprzedniej książce zwątpiłam, że autor umiałby napisać coś łagodniejszego, a okazało się, że naprawdę potrafi.

"Hollywood" to krótka książka, którą czyta się bardzo szybko i bez większych emocji. Jest to jedna z książek, o której zapomina się w tydzień po przeczytaniu. Dałam autorowi drugą szansę i po raz kolejny się zawiodłam, więcej nie będę próbować i wam także odradzam.

Tytuł: Hollywood
Autor: Charles Bukowski
Wydawnictwo: Noir sur blanc
Ocena: 4/10

poniedziałek, 18 lipca 2016

"Plaga samobójców" Suzanne Young

Nie lubię pozbywać się książek z mojej biblioteczki, nawet tych, które kompletnie mi się nie podobały. Dlatego też przed każdym zakupem, a już zwłaszcza zakupem całej serii czytam wiele recenzji i zastanawiam się, czy będzie to coś, co może mi się spodobać. Tym razem postąpiłam zupełnie inaczej - oczarowała mnie historia na okładce i po prostu musiałam ją mieć.

Sloane to zwyczajna nastolatka - chodzi do liceum, spotyka się ze znajomymi i chłopakiem. Niestety świat, w jakim przyszło jej żyć nie jest już taki zwyczajny; panuje epidemia samobójstw. Aby zapobiec rozprzestrzenianiu choroby władze uruchamiają Program, który leczy nastolatków z myśli samobójczych. Mówi się, że Program ma stuprocentową skuteczność, ale tajemnicą owiana jest metoda, jaką osiąga się ten cel.

Fabuła książki od początku wzbudziła moje zainteresowanie. Tematyka samobójstw, zwłaszcza wśród młodzieży, jest bardzo trudna i trzeba wykazać się ogromną wrażliwością, żeby dobrze zrealizować to zadanie. Podoba mi się, że autorka pod pozorem antyutopii, zwraca uwagę na tak istotny społecznie problem. Ale pani Young nie ogranicza się tylko do głównego wątku - mamy też wątek miłosny, historię Lacey, Realma oraz oczywiście Brada. Dzięki wielowątkowości nie sposób się nudzić, każdy znajdzie część dla siebie.

Autorka podjęła się sporego wyzwania - opisanie takiej historii wymaga naprawdę dobrego warsztatu literackiego. Widać to zwłaszcza na podstawie opisów uczuć i monologów wewnętrznych. Trzeba dobrze wyważyć proporcje między znieczuleniem związanym z tym, że samobójstwa stają się czymś powszechnym, a z drugiej pokazać emocje i dylematy moralne. Autorka wywiązała się z tego zadania wyśmienicie - czułam autentyczne współczucie, kiedy Sloane chciała wyrazić emocje, a nie mogła, bo zostałaby zabrana do Programu, kiedy nawet przed rodzicami musiała udawać, że wszystko w porządku.

Świat wykreowany w powieści sprawia wrażenie prawdziwego, jakby naprawdę mógł kiedyś taki istnieć. Tak samo jest z jego bohaterami. Co do głównej bohaterki to wydawała mi się zbyt idealna. Rozumiem, że aby książka była ciekawa musiała być wyjątkowa, ale zbyt dużo tu zbiegów okoliczności - jako jedynej udało jej się ukryć przedmioty, zachować wspomnienie i ponownie zaprzyjaźnić się z tą samą osobą i zakochać w tym samym chłopaku. Gdybyśmy jednak pominęli problem wyjątkowości to byłaby ona naprawdę sympatyczna. Pozostali bohaterowie także wzbudzają sympatię, chociaż są oczywiście od tego wyjątki. Najgorszą postacią jest mama Sloane, która jest "zaślepiona" Programem i nie widzi, jak wielką krzywdę wyrządza córce.

"Plaga samobójców" to bardzo dobry początek serii. Książka kończy się w dość niespodziewanym momencie, dlatego też nie mogę się doczekać, kiedy powrócę do świata Sloane i dowiem się, jak skończy się jej historia. Mam nadzieję, że drugi tom również zachwyci mnie fabułą, wielowątkowością, opisami uczuć oraz stylem pisania.

Tytuł: Plaga samobójców
Autor: Suzanne Young
Wydawnictwo: Feeria Young
Ocena: 8/10

***

Ta piosenka bardzo kojarzy mi się z historią Sloane i doskonale oddaje klimat książki. Sami zobaczcie :)

sobota, 16 lipca 2016

Wyzwanie: Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu

Idea tego wyzwania jest chyba wszystkim znana, a jeżeli nie to serdecznie zapraszam do zapoznania się z nią tutaj. W największym skrócie chodzi o to, żeby wszystkie przeczytane przez nas książki utworzyły razem stos wyższy niż my sami.

Jeżeli mam być szczera to muszę przyznać, że podejmowałam się tego wyzwania co najmniej cztery razy, ale niestety za żadnym razem nie udało mi się doprowadzić go do końca. Postanowiłam, że tym razem będzie inaczej. Dlaczego? Ponieważ nie daję sobie limitu czasowego na osiągnięcie tych 172 centymetrów. Chcę po prostu sprawdzić, ile czasu na to potrzebuję, bez żadnego przymusu.

Jak na razie sytuacja przedstawia się następująco:

LIPIEC

1."Najpiękniejsza dziewczyna w mieście" Charles Bukowski 2cm
2."Trędowata" Helena Mniszkówna 3,7cm
3."Nevermore. Otchłań" Kelly Creagh 2,2cm
4."Jeden dzień" David Nicholls 3,2cm

Razem daje to już 11,1cm, czyli pozostało mi już tylko 160,9cm.

Bierzecie udział w tym wyzwaniu? Jak wam idzie?

czwartek, 14 lipca 2016

"Jeden dzień" David Nicholls

"Nie ocenia się książki po okładce" to prawda stara jak świat, a jednak każdemu z nas zdarza się wykształcić sobie opinię na temat danej lektury tylko na podstawie jej okładki czy opisu. Tak właśnie miałam z tą książką. Podeszłam do niej lekko pogardliwie, co widać choćby w Stosiku. Byłam przekonana, że to zwykłe lekkie czytadło na wakacje. Na szczęście okazało się, że nie mam racji.

Koniec studiów to życiowy przełom, początek dorosłego życia. Tak jest również dla Emmy i Dextera, którzy po rozdaniu dyplomów spędzają całą noc na rozmowach. Wtedy to nawiązuje się ich wieloletnia, bardzo trudna przyjaźń, która trwa mimo tego, że każde z nich ma zupełnie inny plan na życie. Później spotkamy się z bohaterami co roku, 15 lipca aby zobaczyć, jak wygląda ich życie. 

Fabuła tej książki trwa wiele lat, ale z każdego roku znamy tylko historię tego jednego dnia, co sprawia, że jest ona bardzo dynamiczna. Czasem żałowałam, że nie wiemy, jakie były konsekwencje czy przyczyny takiego zachowania, ale przy ujęciu 20 lat ciężko byłoby opisywać życie bohaterów dzień po dniu. Zachwyciło mnie to, że książka pod pozorem lekkiego romansu, daje nam wiele materiału do refleksji - jak bardzo się zmieniamy, choć tego nie zauważamy; jak każda drobna decyzja wpływa na nasze życie i jak bardzo zmienne są nasze poglądy. Nie warto więc pochłaniać tej książki w jeden wieczór, warto się nią delektować i pomyśleć, jak to jest u nas. Co powiedziałaby 5 lat młodsza wersja mnie na to, co teraz robię? Bardzo rozwojowe zadanie.

Autor ma swój specyficzny styl, nie boi się poruszać trudnych tematów takich jak śmierć czy seks, ale robi to w sposób delikatny, nienachalny. Bardzo podobały mi się opisy Paryża (ale jestem tutaj super nieobiektywna, gdyż uwielbiam Paryż i każda wzmianka o tym mieście jest dla mnie dużym plusem), a także monologi głównej bohaterki. Oczywiście nie mogę zapomnieć o samej formie powieści - nie każdy autor umiałby zmierzyć się z prowadzeniem tak szerokiej i wielowątkowej książki w 20 dniach dziejących się na przestrzeni 20 lat.

Bohaterowie tej książki wydają się być bardzo realistyczni. Naprawdę da się ich znielubić, czy też nawet znienawidzić. W monologach Emmy często odkrywałam swoje własne przemyślenia, co spowodowało, że naprawdę ją polubiłam i często było mi jej bardzo szkoda. Trochę też zaczęłam się martwić o swój los - czy podobnie jak Emma (także absolwentka studiów humanistycznych) nie skończę kiedyś w dorywczych pracach zamiast pracować w zawodzie. Imponująca była także przemiana Dextera i to zarówno ta początkowa na gorsze jak i późniejsza na lepsze. Jego postać wzbudza wiele emocji i na pewno nie da się pozostać wobec niego obojętnym. Poza nimi mamy całą plejadę ważniejszych i mniej istotnych postaci, na uwagę zasługuje zwłaszcza Ian, którego nie znoszę, ale jest bardzo dobrze wykreowany.

Podsumowując, jeżeli oczekujecie lekkiego wakacyjnego romansu to z pewnością będziecie rozczarowani; jest to lektura na wakacje, ale taka, która zmusza do przemyśleń i wartościowania tego, co jest w naszym życiu. Na pewno warto ją przeczytać, choćby dla ciekawego sposobu prowadzenia akcji czy monologów Emmy. Także zakończenie wywołuje ogromne wrażenie, jednym słowem POLECAM. 

Tytuł: Jeden dzień
Autor: David Nicholls
Wydawnictwo: Świat książki
Ocena: 8/10

wtorek, 12 lipca 2016

"Nevermore. Otchłań" Kelly Creagh

Moją przygodę z trylogią "Nevermore" rozpoczęłam od razu po jej premierze w Polsce. Od pierwszej strony zakochałam się w jej bohaterach, fabule i mrocznym klimacie. Potem nastał czas oczekiwania, który zdawał się nie mieć końca, a lektura drugiego tomu minęła w mgnieniu oka. Nie wiem, jak to się stało, że nie dowiedziałam się o premierze finałowego tomu i że czytam go dopiero teraz. To niedopuszczalne.

W trzeciej części trylogii to świat snu z demoniczną Lilith przejmują kontrolę nad życiem głównych bohaterów. Varen zostaje uwięziony w wykreowanym przez siebie świecie, a Isobel podejmuje się niebezpiecznej misji uratowania go. Okazuje się to trudniejsze niż jej się wydawało, gdyż chłopak może wcale nie chcieć być uratowany. Koszmary stają się coraz bardziej realne, a czas oddzielający połączenie się dwóch światów zaczyna się kończyć. Czy Isobel uda się zapobiec katastrofie?

Fabuła trzeciej części nie była tak dynamiczna jak poprzednich. Tak naprawdę właściwa akcja zaczyna się dopiero na ostatnich stu stronach, bo pozostałe trzysta to opisy ciągłych ucieczek. Początek mnie znudził, ale warto było przez niego przebrnąć po to, żeby móc dotrzeć do tych ostatnich trzymających w napięciu rozdziałów. Najważniejszy element - zakończenie, jest napisany mistrzowsko, trzyma w napięciu i do samego końca nie wiadomo, o którą postać chodzi. Genialne posunięcie, które sprawiło, że będę inaczej patrzeć na lekturę całej książki.

Styl pisania autorki był taki sam, jak w poprzednich częściach, ale ze względu na mniej dynamiczną fabułę oceniam go gorzej. Za dużo zbędnych opisów oraz prób (kilkakrotnie nieudanych) tworzenia mrocznego klimatu. W kilku momentach miałam wrażenie, że autorka sama się pogubiła i nie do końca wie, o którą postać jej chodzi i jak ostatecznie ma przebiegać dana sytuacja. Nie lubię nie rozumieć o co chodzi, a tu niestety parę razy doświadczyłam tego uczucia.

Jeśli chodzi o bohaterów to także przynieśli mi oni rozczarowanie. W gruncie rzeczy w tej części mamy tylko Isobel, bo pozostali bohaterowie pojawiają się kilka razy. Pozbawia to książki ogromnego potencjału - chciałabym przeczytać, jak radzi sobie Isobel z tłumaczeniem wszystkiego rodzicom i bratu, co przeżywa Varen, co sądzi Gwen, ale niestety mamy tylko Isobel i jej myśli. Ogromna szkoda, bo choć jest wykreowana bardzo realistycznie i wydaje się, że taka osoba mogła istnieć to niestety za mało, bo ocenia się bohaterów, a nie jedną bohaterkę.

Podsumowując, zakończenie trylogii jest oczywiście obowiązkowym punktem dla wszystkich fanów. Jeżeli jednak nie podobały się wam poprzednie części to nie polecam, bo ta jest niestety najgorsza. Z perspektywy czasu myślę, że lepiej byłoby skończyć lekturę na pierwszej części, a resztę wymyślić samemu niż czytać wszystkie. Jestem rozczarowana, bo liczyłam na coś, co sprawi, że nie będę mogła przestać myśleć o tej książce, a to była książka do jednokrotnego przeczytania. Jeżeli kiedykolwiek wrócę do tej trylogii to tylko do pierwszego tomu, reszty wolę nie czytać.

Tytuł: Nevermore. Otchłań
Autor: Kelly Creagh
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 3/10

niedziela, 10 lipca 2016

R jak rozwój - Dzień offline

Tematyka rozwoju osobistego jest mi bliska, jednakże nie na tyle, żeby całkowicie zdominować tego bloga. Dlatego też postanowiłam rozpocząć serię "R jak rozwój", w której każdego 10 dnia miesiąca będę poruszać temat rozwoju osobistego.

***

Każdego dnia jesteśmy bombardowani powiadomieniami z przeróżnych portali, blogów, serwisów społecznościowych, e-maili i wielu innych udogodnień, z których coraz bardziej nieświadomie korzystamy. Stały dostęp do wiedzy jest czymś wspaniałym i absolutnie nie będę was zachęcać do całkowitego porzucenia tej formy komunikacji ze światem. Musimy mieć jednak świadomość tego, jak wielkie jest to zagrożenie dla naszej produktywności. Jestem tego doskonałym przykładem - w czasie pisania tego wpisu mój telefon dzwonił co najmniej 10 razy. Za każdym razem wbrew sobie sprawdzam co ciekawego się zdarzyło, choć oczywiście ani razu nie było to nic na tyle istotnego, żeby przerywać pracę nad wpisem.

5 porad, jak przygotować się do dnia offline

  1. Wybierz odpowiedni dzień - w XXI wieku znaczna część zawodów wymaga bycia online, choćby do odebrania poleceń czy kontaktu z klientem, dlatego też najlepiej wybrać dzień wolny od pracy, dzięki czemu będziemy mogli całkowicie się odciąć
  2. Poinformuj najbliższe osoby - jeżeli zawsze jesteś online i najdłuższy czas, jaki mija między wysłaniem do ciebie wiadomości, a odpowiedzią to 5 minut to lepiej powiedz znajomym, że cię nie będzie, gdyż mogą zacząć się niepokoić
  3. Schowaj laptopa, tableta itd., a na tapetę telefonu ustaw obrazek, który od razu przypomni Ci, że tego dnia nie korzystasz z Internetu, dzięki czemu unikniesz automatycznego odruchu sprawdzenia "fejsa"
  4. Zaplanuj swój dzień - jeżeli twój czas będzie dobrze wypełniony nie będziesz czuć potrzeby sprawdzania, co dzieje się  w internecie
  5. Przygotuj notatnik lub po prostu kartkę i długopis - z doświadczenia wiem, że dni offline obfitują w kreatywne pomysły, które warto później wprowadzić w życie
Zawsze uważałam, że medialny szum, który powstał wokół dni offline jest zdecydowanie zbyt przejaskrawiony. Nie widziałam sensu odcinać się od internetu do czasu, kiedy po raz pierwszy podjęłam się tego eksperymentu. Nagle uświadomiłam sobie, jaki ogrom wolnego czasu marnuję na aktywność, która w żaden sposób nie przybliża mnie do celu. Teraz staram się organizować sobie takie dni co najmniej raz w miesiącu. Zamierzam również codziennie pierwsze 15 minut po przebudzeniu i 15 minut przed snem ustanowić sobie czasem offline. Może macie ochotę dołączyć do mnie w tym wyzwaniu?

piątek, 8 lipca 2016

"Trędowata" Helena Mniszkówna

Otwarcie przyznaję, że nie darzę sympatią książek, w których głównym wątkiem jest ten romantyczny. Do tej pory wydawało mi się, że jest tak dlatego, że ten wątek jest zawsze przerysowany, kreowany na wzór patetycznego, co sprawia, że w istocie staje się śmieszny. Dlatego też z własnej woli na pewno nie sięgnęłabym po tą książkę. Jak w takim razie do mnie trafiła? Uczestniczę w facebookowej grupie Tygodniowe Wyzwania Książkowe, a w tym tygodniu wyzwaniem było przeczytanie książki wybranej przez innego użytkownika.

W "Trędowatej" mamy okazję śledzić losy panny Stefanii Rudeckiej, która z powodu nieszczęśliwej miłości opuszcza dom rodzinny i zostaje nauczycielką w arystokratycznym domu. Na początku trudno jest zjednać sobie pracodawców, ale Stefci oczywiście się to udaje. Jedyną osobą, z którą nie może dojść do porozumienia jest ordynat Waldemar. Jego przyjazdy burzą harmonię w jej uporządkowanym życiu, a sam ordynat usilnie zwraca na siebie uwagę poprzez nieskończone zaczepki i złośliwości. 

Bardzo ciężko jest w kilku słowach opisać fabułę książki, która liczy sobie sześćset stron, co więcej jest ona bardzo rozbudowana i bogata w wątki poboczne. Dzieje się wiele, chociaż tempo akcji nie jest bardzo szybko, co akurat tej powieści przypisuje do plusów. Nie można także zapomnieć o zakończeniu, które jest chyba najlepszym, jakie kiedykolwiek czytałam. Wywołuje mnóstwo emocji. Nawet mnie doprowadziło do płaczu, co nigdy mi się nie zdarza.

Każdy kto kiedykolwiek czytał starsze książki, wie na pewno, że ich styl jest czasem diametralnie różny od tego, z którym mamy kontakt na co dzień. W tej powieści inny styl jest ogromną zaletą. Nie mówię tu tylko o licznych opisach przyrody czy architektury, które dosłownie przenosiły mnie w opisywane lokalizacje, ale także o sposobie opisu uczuć czy przeżyć. To właśnie te opisy najbardziej podbiły moje serce. Przyznam jednak, że czasem miały one rys śmieszności, ale jest to raczej naturalna cecha książki o miłości.

Bohaterowie tej książki są bardzo dobrze wykreowani. Nie tylko znamy ich opisy, historie, ale też każdy z nich ma swój unikalny sposób wypowiadania się, poczucie humoru czy ironię, które sprawiają, że bez trudu możemy rozpoznać, kto wypowiada daną kwestię. Są oni na tyle wyraziści, że wydaje mi się, jakbym znała ich od dawna i to co najmniej jako dobrych znajomych. Na szczególną uwagę zasługuje główna bohaterka, która różni się od tych prezentowanych zazwyczaj w romansach. Jej ogromną zaletą jest zdrowy rozsądek, a także to, że potrafi bronić się przed atakami ze strony arystokracji. Podobnie jak większość bohaterów "Trędowatej", także i ja uległam jej urokowi. Po prostu ją uwielbiam.

Ten melodramat jest dla mnie nauczką, że nie należy oceniać książki po okładce ani opisie. Jeszcze zanim ją otworzyłam, wyrobiłam sobie opinię na jej temat, która uległa całkowitej transformacji w czasie czytania. Książka mnie urzekła, oczarowała; wciąż jestem pod jej urokiem, co widać nawet po recenzji. Boję się, że już nigdy nie przeczytam niczego z tak dobrym wątkiem romantycznym. Po trzykroć dziękuję osobie, która wybrała mi "Trędowatą" i wszystkim, którzy poparli ten wybór, bo naprawdę było warto. Jak najbardziej polecam.

Tytuł: Trędowata
Autor: Helena Mniszkówna
Wydawnictwo: MG
Ocena: 10/10

środa, 6 lipca 2016

Stosik #1

Nie wiem, czy wy też tak macie, ale ja wprost uwielbiam oglądać zdjęcia stosików na innych blogach. Zawsze znajdę w nich coś dla siebie, co później ląduje w moim stoisku. Nie przedłużając, mój pierwszy wakacyjny stosik wygląda tak:



Od góry:

  • "Hollywood" Charles Bukowski - tak jak pisałam, ostatnio będąc w bibliotece chwyciłam dwie książki Bukowskiego. Pierwsza mnie trochę rozczarowała, oby ta nie
  • "Anioł burz" Trudi Canavan - nowy zakup z Bonito, uwielbiam książki Canavan i chcę je wszystkie mieć na półce
  • "Jeden dzień" David Nicholls - efekt biedronkowej wyprzedaży, niekoniecznie mój typ, ale wydaje się idealna na wakacje
  • "Plaga samobójców" Suzanne Young - także z Bonito, przepiękna okładka i ten opis, to nie może się skończyć źle
  • "Nevermore. Otchłań" Kelly Creagh - Bonito, jestem zdruzgotana tym, że nie wiedziałam o premierze trzeciej części mojego ulubionego cyklu wcześniej
  • "Zdobądź więcej" Stuart Diamond - wypożyczona z biblioteki, mam zamiar pracować nad swoimi umiejętnościami miękkimi, a ta książka będzie mi w tym pomagać
  • "Trędowata" Helena Mniszkówna - znaleziona na regale u mamy, nie znoszę romansów, ale po wysłuchaniu tylu pochlebnych opinii, musiałam przeczytać
  • "Najpiękniejsza dziewczyna w mieście" Charles Bukowski - także z biblioteki, delikatne rozczarowanie, moja opinia ukazała się TUTAJ
Czytaliście któreś z tych książek? Może jakaś mała podpowiedź, od której mam zacząć?

poniedziałek, 4 lipca 2016

"Najpiękniejsza dziewczyna w mieście" Charles Bukowski

Zawsze najgorzej ocenia się klasyków i to wcale nie dlatego, że nie możemy im nic zarzucić. Sęk w tym, że jeżeli źle ocenimy coś, co nazywane jest klasykiem, zostaniemy oskarżeni o niezrozumienie lub też ignorancję. Dlatego też zazwyczaj staramy się wpasować w główny nurt i pisać w taki sposób, w jaki myśli większość. Niełatwo jest się przeciwstawić. Ja sama staram się oddzielić swoją subiektywną opinię od obiektywnej oceny dzieła, chociaż wiadomo, że nie zawsze jest to możliwe.

O Charlesie Bukowskim słyszałam już dużo, na tyle dużo, że poczułam potrzebę zapoznania się z jego twórczością. W ręce trafiła mi książka "Najpiękniejsza dziewczyna w mieście", która to jest zbiorem opowiadań. Z zasady nie czytam opowiadań, ponieważ nim historia naprawdę się zacznie, już musimy pożegnać się z jej bohaterami, co dla mnie bywa dość uciążliwe. Mimo tej małej niedogodności do książki podeszłam raczej z optymizmem, co stało się przyczyną mojego rozczarowania.

O czym właściwie są te opowiadania? Trudno jednoznacznie określić ich zakres tematyczny, ale w większości koncentrują się na życiu pijaków, marginesu społecznego, ludzi w różny sposób wykluczonych z normalnego życia. Temat jest więc ponadczasowy, gdyż nawet teraz dużo mówi się o wykluczeniu i jego konsekwencjach. Opowiadania mogłyby więc być czymś wyjątkowym, czymś, co zwraca uwagę na ważny społecznie problem. Dlaczego mogłyby być, a nie są? Ponieważ wszystkiego jest w nich za dużo - zbyt dużo degeneracji, wulgarności. Nawet to szokowanie, o którym piszą wszyscy w recenzjach wydało mi się być nad wyraz wymuszone. Owszem parę razy poczułam się zniesmaczona, ale poza tym żadnych uczuć ta książka we mnie nie wywołała.

Jeśli chodzi o styl pisania autora, to bardzo ciężko jest tu cokolwiek skomentować. Rozumiem, że prosty język miał być środkiem literackiego wyrazu, miał być maksymalnie uproszczony po to, żeby nie odwracał uwagi od treści, ale według mnie ta prostota także odwracała uwagę, ponieważ jest to coś na tyle niecodziennego w książkach, że nie da się nie zwrócić na to uwagi. Faktem jest jednak, że autor do mistrzostwa doprowadził sztukę posługiwania się turpizmem.

Opowiadania mają bardzo wielu bohaterów i niestety jest to jedna z ich wad, ponieważ bardzo ciężko jest ich rozróżnić. Wszyscy są do siebie podobni - zdegenerowani, odtrąceni alkoholicy. Wszystko to sprawiło, że żaden z nich nie zapadł mi w pamięć, a w pewnym momencie nawet zaczęli mnie nudzić.

O Bukowskim mówi się, że można go albo kochać albo nienawidzić, a ja chyba jak zawsze idę pod prąd, bo jest mi on raczej obojętny. Jeśli chodzi o moją subiektywną ocenę to z całego zbioru podobało mi się tylko jedno opowiadanie - to poświęcone polityce. Mimo tego jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Bukowski uważany jest za klasyka - turpizm na najwyższym poziomie. W stosiku czeka na mnie jeszcze książka "Hollywood" tego autora i z pewnością ją przeczytam, bo jestem ciekawa, czy wprowadzi ona cokolwiek nowego do twórczości autora, czy będą to dalsze próby wywołania zniesmaczenia.


Tytuł: Najpiękniejsza dziewczyna w mieście
Autor: Charles Bukowski
Wydawnictwo: Noir sur blanc
Ocena: 5/10
 

Życie bez książek? Nigdy! Template by Ipietoon Cute Blog Design and Bukit Gambang