piątek, 26 sierpnia 2016

"#me" Joanna Fabicka


Nastoletnie problemy to jeden z bardziej popularnych tematów w filmie czy literaturze. Zazwyczaj jednak te problemy przybierają postać wyboru jednego z dwóch chłopaków, szkolnej walki o władze albo kompleksów na punkcie swojego wyglądu. W książce Joanny Fabickiej jest zupełnie inaczej.

Sara na pierwszy rzut oka wydaje się być nastolatką jakich wiele, co prawda trochę większą i mniej zadbaną od swoich rówieśników, ale po prostu zwyczajną dziewczyną. Nikt nie wie, że jej życie bardzo odbiega od tego, co możemy uznać za normę. Wychowuje ją matka, która nie radzi sobie ze swoimi emocjami i próbuje je zagłuszyć alkoholem. Dom nie jest więc dla głównej bohaterki miejscem, gdzie można odnaleźć spokój. Prędzej czeka tam na nią kolejna dawka obelg, agresji i kłótni. Dziewczyna stara się, jak może aby wyjść na prostą. Czy uda jej się to osiągnąć?

Niełatwo jest pisać o tematach tabu, takich jak nałogi czy ogólna społeczna znieczulica. Autorka podjęła się tego zadania i już za to ma ode mnie ogromnego plusa. Wydaje mi się, że ta książka mogłaby pomóc osobom borykającym się z podobnymi problemami, może dałaby im iskierkę nadziei i motywacji do podjęcia próby zawalczenia o lepsze życie. Niestety to jedyny plus, jaki widzę w fabule. Już od momentu przeczytania opisu na okładce jest po prostu źle. Dlaczego? Ponieważ ktoś streścił na niej całą książkę, włącznie z wydarzeniami, które dzieją się na ostatnich stronach. Jaki sens ma wobec tego czytanie całości skoro już po przeczytaniu opisu znamy całą historię? Przez ten zabieg, odebrano nam możliwość bycia zaskakiwanym przez zwroty akcji czy po prostu bycia ciekawym, co będzie dalej, bo to przecież już wiemy. Dlatego, jeżeli macie ochotę zapoznać się z tą książką to bardzo was proszę o nieczytanie opisu. Kolejną kwestią jest przewidywalność historii. Ja wiem, że to literatura młodzieżowa i nie można, a nawet nie powinno się po niej oczekiwać wiekopomnego dzieła, ale dlaczego w każdej takiej książce życie głównej bohaterki nie ma sensu, aż do pojawienia się tego jedynego, a potem żyją długo i szczęśliwie? Mam wrażenie, że przez takie historie uczymy młodzieży złego podejścia do związku, podejścia zgodnie, z którym znalezienie chłopaka jest rozwiązaniem wszystkich problemów tego świata.

Jeżeli chodzi o bohaterów to mogę śmiało powiedzieć, że zostali oni bardzo dobrze wykreowani. Główna bohaterka wzbudza autentyczne współczucie, a jej matka po prostu nienawiść. Mamy bohaterów, którzy łamią stereotypy, ale także takich, którzy są schematyczni, ale wszyscy bez wyjątku wywołują w nas emocje. Są bardzo żywi i swoim postępowaniem zmuszają nas do refleksji, czasem nie do końca pozytywnej, ale po prostu koniecznej.

"#me" to książka mająca wielki potencjał, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Pomysł na główną bohaterkę i jej historię był dobry, ale sposób realizacji już nie do końca. Sama długość książki według mnie jest strasznym ograniczeniem. Ciężko jest bowiem napisać książkę, gdzie dominują opisy uczuć i refleksje, jeżeli mamy do dyspozycji tylko 200 stron. Mam wrażenie, że książka po prostu się urwała, nie ma silnie zaakcentowanego zakończenia. Uważam, że całość jest przeciętna, więc nie będę jej wam szczególnie polecać.

Tytuł: #me
Autor: Joanna Fabicka
Wydawnictwo: YA!
Ocena: 5/10

2 komentarze:

  1. Chyba mało jest dobrym książek dla nastolatków. Oczywiście, jak sama nią byłam to wolałam czytać rzeczy przyjemne, lekkie. Coś o wakacjach, o czarach, niesamowitych przygodach...Dla dzieci/młodzieży ich problemy są wielką katastrofą, więc nie dziwię się, że wolą uciec np. w świat baśni. Jeśli są młodzi, to też lepiej, aby ich problemem był właśnie wybór chłopaka, a nie rodzic alkoholik.

    Nie mniej jednak, uważam, że powinno być więcej dobrych książek dla młodzieży, które przekazują pewne wartości i pokazują, że świat nie jest taki prosty, czarno-biały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem teraz coś śmiesznego jak na dwudziestolatkę, ale wydaje mi się, że "za naszych czasów" bardziej popularne były książki przekazujące jakieś wartości. Na przykład moje ukochane "Słoneczko" czy "Pollyanna". Teraz dominują tematy bardziej fantastyczne, chociaż ma to też swoje plusy. Tak jak mówisz, jeżeli dzięki temu mogą oderwać się od swoich problemów to ja na pewno na to złego słowa nie powiem :)

      Usuń

 

Życie bez książek? Nigdy! Template by Ipietoon Cute Blog Design and Bukit Gambang